Sprawa zamknięcia sklepu spożywczego przy ul. Grudziądzkiej, prowadzonego przez Firmę Handlowo-Usługową Market nabrała rozgłosu. Rzekomą przyczyną było zablokowanie wjazdu samochodów na chodnik i ścieżkę rowerową.
W 2012 roku rozpoczęliśmy w Wąbrzeźnie modernizację byłych dróg wojewódzkich. Środki na ich remonty, jak już niejednokrotnie o tym informowaliśmy, otrzymaliśmy z budżetu Urzędu Marszałkowskiego. Dodatkowo, z czego cieszy się pewnie większość mieszkańców miasta, w tym roku realizujemy projekt budowy ścieżek rowerowych, na który dostaliśmy dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju.
Grudziądzka była pierwszą wyremontowaną ulicą i na niej też położono pierwszą w tym roku ścieżkę rowerową. Powstała ona na odcinku od granicy miasta do ul. Kasztanowej. Przy okazji wyremontowano wszystkie wjazdy do posesji, wybudowano szereg nowych miejsc postojowych dla samochodów. Ulica Grudziądzka – wyremontowana i ukwiecona – stała się kolejną wizytówką Wąbrzeźna.
Jak to bywa przy różnych zmianach i przy tych inwestycjach są osoby, które wyrażają swoje niezadowolenie. O co chodzi?
W 2012 roku, kiedy remontowana była ul. Grudziądzka, pan Edward Furtak – właściciel Firmy Handlowo Usługowej Market, który miał sklep na rogu ulic Grudziądzkiej i Bocianiej zgłosił burmistrzowi uwagę. Twierdził, że brak możliwości parkowania na nowym chodniku pogorszył dostęp klientów do jego sklepu oraz utrudnił dojazd samochodów dostawczych. Zakaz parkowania nie był podyktowany wyłącznie faktem położenia nowej nawierzchni. Zabroniły tego przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym.
Burmistrz, rozumiejąc problem i chcąc złagodzić zmianę wieloletnich nawyków zmotoryzowanych klientów tego sklepu, zarządził wybudowanie parkingu dla 9 pojazdów naprzeciw placówki. Ponadto okazało się, że bardzo dogodny dojazd samochodów dostawczych jest od ul. Bocianiej. Z takiego rozwiązania sprawy p. E. Furtak był wówczas zadowolony i osobiście podziękował burmistrzowi.
Problem jednak nie zakończył się. Zakaz wjeżdżania i parkowania był nagminnie łamany przez kierowców – zarówno samochodów dostawczych, jak i klientów sklepu. Szczególnie uporczywe stało się to po wybudowaniu ścieżki rowerowej. I w tym momencie nie chodziło już tylko o niszczenie nowej nawierzchni chodnika czy łamanie prawa, ale o życie ludzkie. By przerwać szybko to zagrożenie, wstawiono kwietniki, blokujące wjazd na ścieżkę rowerową i chodnik.
Krótko po tym do Urzędu Miasta wypłynęła prośba p. E. Furtaka o zlikwidowanie kwietników lub przesunięcie ich w taki sposób, by można było wjeżdżać samochodami na chodnik. Pod prośbą podpisało się 216 mieszkańców Wąbrzeźna. Burmistrz jeszcze raz przeanalizował całą sprawę. Zwrócił się też o opinie do organów porządkowych. Nie ustąpił. Nie dlatego, że nie chciał, ale dlatego że nie mógł – pod względem prawnym i przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców.
Wyjaśnienie swojej decyzji przesłał nie tylko do pana E. Furtaka, ale i też do wszystkich, którzy podpisali się pod wnioskiem. U większości spośród nich znalazł zrozumienie. Nie tylko wycofali swoje poparcie wniosku, ale i też zapewniali, że – podpisując się pod nim – nie wiedzieli do końca o co chodzi.
Dzisiaj grupa osób (byli dygnitarze tego miasta) zarzuca burmistrzowi Leszkowi Kawskiemu, że jego decyzja spowodowała zamknięcie sklepu na ul. Grudziądzkiej.
Czy rzeczywiście zakaz wjazdu pod sklep mógł spowodować krach finansowy firmy? Czy zmotoryzowani, to jedyni klienci sklepu? Czy nowy dla nich parking był za mały? Czy dostawa towaru do tej placówki była utrudniona?
Takich czy podobnych pytań, można postawić wiele. Ocenę sytuacji zostawiamy mieszkańcom miasta.
Ps. W załącznikach pisma w opisanej sprawie.