Mieszkańcom Wąbrzeźna i rodakom, którzy walczyli w latach 1914 – 1920 o wolne Wąbrzeźno i o wolną Polskę podziękowano przed Tablicą Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”.
20 stycznia br. w 99. rocznicę powrotu Wąbrzeźna do Macierzy – przed Tablicą Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” zebrali się przedstawiciele naszego samorządu – burmistrz Tomasz Zygnarowski wraz z sekretarza miasta Dorotą Stempską, przewodnicząca Rady Aleksandra Basikowska wraz z radnymi – oraz harcerze i zuchy, którzy pełnili honorową wartę.
Data 20 stycznia 1920 roku jest dla nas bardzo ważna. W tym dniu do Wąbrzeźna wkroczyło Wojsko Polskie na czele z generałem Stanisławem Pruszyńskim. Był to dzień ogromnej radości – po 123 latach miasto zostało wyzwolone. Nigdy – przez te minione 99 lat wąbrzeźnianie nie zapomnieli o tym ważnym wydarzeniu, pielęgnując pamięć o minionych czasach i z pokolenia na pokolenie wypełniając przesłanie, które przekazano nam w opisie wydarzeń z 20 stycznia 1920 roku: „Duch Narodowy mieszkańców miasta Wąbrzeźna będzie czuwał i dalej nad tem, ażeby miasto pozostało na wieki jako, cząstka, wielkiej Rzeczypospolitej Polskiej… Dołoży też wszystkich starań, ażeby przekazać przyszłemu pokoleniu znaczny dorobek, pracy: nad umocnieniem polskości i myśli państwowej, narodowej polskiej, oraz podnieść miasto do lepszej przyszłości (…)” (fragment artykułu z czasopisma Pomorzanin, 1930r.)
Ps. Za rok – 20 stycznia 2020 roku obchodzić będziemy setną rocznicę powrotu Wąbrzeźna do Polski. Warto więc przypomnieć wszystkim już dzisiaj, jak nasi przodkowie witali wolność po 123 latach zaborów.
„…Dnia 20 stycznia 1920 roku przeszło miasto Wąbrzeźno pod panowanie odrodzonej Polski. Wtedy przywrócono miastu oficjalnie jego prastarą nazwę „Wąbrzeźno”. Każdy Polak, który doczekał się tej chwili, że Orzeł Polski załopotał nad miastem, uważać ją będzie za najszczęśliwszą chwilę swego życia. Wojsko polskie armii Hallera wstąpiło w mury. Od tego dnia niema dostępu do prastarego grodu wróg odwieczny. Na pozór przedstawiało się Wąbrzeźno za czasów rządów pruskich jako przeważnie niemieckie. Złudzenia te utrzymywane sztucznie, zaraz prysły, bo w najkrótszym czasie nabrało starodawne miasteczko wyrazu miasta zupełnie polskiego, niczem nie przypominające przynależności do zaborcy Niemca.
Ludność miasta Wąbrzeźna pokazała po przejęciu przez Państwo Polskie, swoje głębokie przywiązanie do Polski, bądź to, gdy się rozchodziło o to, aby ratować Skarb Państwa, bądź też przy bronieniu granic Państwa podczas najazdu bolszewickiego. Duch Narodowy mieszkańców miasta Wąbrzeźna będzie czuwał i dalej nad tem, ażeby miasto pozostało na wieki jako, cząstka, wielkiej Rzeczypospolitej Polskiej… Dołoży też wszystkich starań, ażeby przekazać przyszłemu pokoleniu znaczny dorobek, pracy: nad umocnieniem polskości i myśli państwowej, narodowej polskiej, oraz podnieść miasto do lepszej przyszłości.
Więc wzniósłszy jasny Sztandar w górę.
W przyszłość ruszmy żwawym chodem,
Zapatrzeni w Zórz purpurę
Idźmy z Bogiem i z Narodem
Przejęcie Wąbrzeźna przez Wojska Polskie odbyło się 20 stycznia 1920 roku. Dzień poprzednio opuścić musiał „Grenzschutz” stacjonowany długi czas w Wąbrzeźnie, mury naszego miasta. Wymarsz „Grenzschutzu” rozpoczął się już w godzinach rannych. Nie wszyscy mieszkańcy miasta zauważyli nadchodzące to wojsko. Było jednak wiele takich, którzy nasycićpragnęliby się widokiem, jak Prusacy odchodzą. Tu i owdzie zdarzało się że wymaszerowujący zmiasta „Grenzschutz” napotkał wywieszone już sztandary polskie, co oczywiście drażniło „Grenzschutz”, który z powodu tego jeszcze w ostatniej chwili wymarszu odgrażał się odwetem na miejsce. Skoro miasto .oczyszczone zostało z wojska pruskiego i wieść ta rozeszła się lotem błyskawicy po mieście, każdy Polak odetchnął z wielką ulgą i zdawało się niejednemu, jakoby to nie była rzeczywistość, lecz tylko sen. Zabrano się jednakże do pracy. Porządek w mieście utrzymywała „Straż Ludowa” pod kierunkiem Komendanta Powiatowego „Straży Ludowej” p. Antoniego Makowskiego.
Przedewszystkiem przeznaczono do poszczególnych urzędów już dawno przedtem przewidzianych kierowników i pracowników. Nastrój panował radosny, świąteczny. Wszyscy stali pod term wrażeniem, jakoby znikł odrazuten codzienny, szary dzień, a nadeszła promienna, miła niedziela. Dlatego też staraniem każdego było dać odczuć wkraczającemu niebawem Wojsku Polskiemu tę ogólno-potężną i z serca wychodzącą radość, że symbol państwowości polskiej Żołnierz polski – wkracza w mury naszego starożytnego grodu biskupiego. Każdy, któremu stało, odświętnie. Wszyscy starali się o to, ażeby przyjąć wojsko nasze, Polskie, ze szczerą staropolską gościnnością. Nikt we Wąbrzeźnie napewno nie wiedział, o której porze, a nawet w którym dniu wkroczy Wojsko Polskie. NagIe rozeszła się w dniu 20 stycznia przedpołudniem wiadomość, że w tymże dniu Wojsko Polskie witać będziemy mogli w Wąbrzeźnie. Miasto już było odświętnie udekorowane. Co kilkadziesiąt kroków stały bramy triumfalne, a z każdego domu powiewały chorągwie i flagi w barwach narodowych. Do udekorowania miasta przyczynił się między innymi poważnie zasłużony obywatel miasta Wąbrzeźna, właściciel fabryki nagrobków, p. J. Kamiński. W porze obiadowej zaczęły się zbierać organizacje społeczne, bractwa, cechy, szkoły i cała ludność miasta w szpalerze, począwszy od dworca kolejki powiatowej. Długie godziny trzeba było wyczekiwać. Dzień był dżdżysty i dla wyczekujących z tego powodu przykry. Każdy jednakowoż z chęcią i cierpliwością znosił tę drobną dolegliwość, boć pragnął przywitać Żołnierza Polskiego, który przechodzić musiał przez długie lata na różnych frontach o wielewięcej uciążliwości. Poruszenie nastąpiło w szeregach oczekujących, gdy powózki z przedstawicielami władz polskich – państwowych i komunalnych oraz obywatelstwa wyjeżdżały ku głównemu dworcowi, a chwilę później mijała szpaler wyczekujących bandera tutejszych „Sokołów”, na czele z p. Zygmuntem Gaszyńskim. Chwilę później nastąpiło ogólne poruszenie, albowiem przycwałował mały oddział Ułanów Krechowieckich. Tak szybko jak się zjawił, tak szybko i znikł.
Ukazanie się oddziału ułanów była znakiem, że nastąpiło już przywitanie Wojsk Polskich przy głównym dworcu przez przedstawicieli władz państwowych i komunalnych, na czele z prezesem Powiatowej Rady Ludowej i Starostą dr Szczepańskim, dziś już nie żyjącym. I znów nastąpiło oczekiwanie, odczuwane przez wszystkich w wielkiem naprężeniu. Nasi malcy, którzy, jak to bywa, wszędzie muszą być pierwsi, zwiastowali nagle: „Wojsko Polskie już idzie!” Zjawia się też zaraz orszak oficerów polskich na czele z generałem. dziś już ś. p. hr. Pruszyńskim. Przy dworcu teraz kolejki powiatowej generał hr. Pruszyński zatrzymał się ze swoim sztabem i przystąpili do niego przedstawiciele władz i korporacji miejskich, witając go chlebem i solą. Burmistrzem był wówczas ogólnie poważany, dziś już śp. Franciszek Łukiewski, a przewodniczącym Rady Miejskiej p. Bernard Grajewski. Niewątpliwie zadrgało serce każdego z przemaszerowujących wojaków polskich, widząc tak odświętne i serdeczne przyjęcie. Wszędzie w ulicach poza szpalerem masa rozentuzjazmowanej ludności, nad głowami której łomotały chorągwie, proporce i sztandary organizacyj i bractw, tak, że co chwilę oko wkraczającego do miasta Żołnierza Polskiego witał to Orzeł Polski, tam znów Matka Boska, Królowa Korany Polskiej, a tu znów Zbawiciel nasz – Chrystus Pan. Wojsko przedstawiało się doborowo. Ekwipunek co chwila to inny, ale zawsze dodatnio się przedstawiający. Niebawem zebrało się całe wojsko, ludność i organizacje na Rynku, tonącym w zieleni i sztandarach. Widok odświętny, wspaniały, wszystkich do głębi poruszający. Generał hr. Pruszyński przemówił serdecznie do wszystkich zebranych, podkreślając, że czuje się szczęśliwym z obecności w tak doniosłej, historycznej chwili dla miasta Wąbrzeźna i podziękował w gorących słowach za tak wspaniałe przyjęcie, oraz nawoływał zarazem do zbożnej i wytrwałej pracy dla dobra Rzeczypospolitej, na której cześć wezwał do trzykrotnego okrzyku. Mury naszego miasta, a szczególnie Rynku nie zaznały prawdopodobnie jeszcze tak olbrzymiej manifestacji. Do hymnu „Jeszcze Polska” akompaniowała orkiestra I Pułku Ułanów Krechowieckich. Widoczna była na Rynku trybuna dla mówcy, na którą wkracza kapelan wojskowy ks. dziekan Dykiert, który to w jędrnem przemówieniu zwrócił się do wszystkich, wzruszając tak żołnierza jak i obywatela swojem złotoustem przemówieniem do głębi. W końcu kaznodzieja udzielił w tej uroczystej chwili błogosławieństwa miastu, całej ludności i obecnemu Wojsku Polskiemu. Na tem właśnie skończyła się oficjalne przyjęcie wkraczających da Wąbrzeźna Wojsk Polskich. Wygląd miasta zmienił się do niepoznania. We wszystkich ulicach pełno rozweselonej ludności, a pomiędzy niemi przewijały się to tu, to tam grupki żołnierzy polskich, a co pewien czas przychodziły dalsze oddziały wojska. Komisje kwaterunkowe miały pełne ręce pracy, a przedewszystkiem tutejszy Czerwony Krzyż. Prezesem Czerwonego Krzyża był p. Mieczysław Jezierski, który z wielką znajomością i energją przeprowadził akcję ugoszczenia żołnierza. Podkreślić należy przytem wielkie zasługi Pań tutejszego miasta, które z ogromnym zapałem i poświęceniem wywiązywały się z nałożonych z chwilą bieżącą obowiązków. Także Towarzystwo Pań św. Wincentego a Paulo, na czele z prezydentką p. Adelą Łukiewską, pracowało z całą ofiarnością razem z Czerwonym Krzyżem. Organizacje te okazały się jako bardzo dobre, a nasze Panie okazały wiele serca i dobrej chęci. Urządzono także dla dogodności Żołnierza Polskiego gospodę, na który to cel odstąpił wspaniałomyślnie odpowiednie i obszerne ubikacje p. Franciszek Balcerski, obecny wiceburmistrz miasta. Z całą ofiarnością nad przyjęciem Wojska Polskiego pracowała p. doktorowa Szczepańska, żona pierwszego polskiego starosty wąbrzeskiego. Pani dr Szczepańska gorliwie starała się dla przybywających o nocleg i wyżywienie, nie zapominając także o papierosach i różnych smakołykach. Żołnierz Polski czuł się w naszem mieście jak w domu, bo wszędzie okazała się gościnność tutejszego obywatelstwa. Wieczorem w sali hotelu „Dwór Wąbrzeski” odbyło się powitanie Wojska przez obywatelstwo, a potem urządzono wspólną zabawę, ażeby żołnierzom wynagrodzić choć w skromny sposób ich trudy i sprawić pewną przyjemność. Na salę przybyli pp.: generał hr. Pruszyński, jego osobisty adjutant podporucznik hr. Rynczewski, dowódca dywizjonu I pułku Ułanów Krechowieckich Zygmunt Pohorski (obecnie pułkownik), szef sztabu rotmistrz (obecnie major) Jerzy Grobicki, szef od-działu I sztabu por. Antoni Kolnarski, szef oddziału II porucznik (obecnie kapitan) P. Goltman, szef oddziału IV por. Jankowski, szef oddziału V, Oświęcimski, szef oddziału sztabowego por. Poniaczewski oraz ppor. Niewiarowski, ppor. Blatton i inni oficerowie, ś. p. starosta Szczepański, ks. prałat Połomski, Rada Miejska, burmistrz i obywatele. Na salę przybyła również orkiestra I Pułku Ułanów Krechowieckich, która wygrywała różne polskie pieśni. Wobec zapełnionej sali, powitał generała hr. Pruszyńskiego i Wojsko Polskie p. Deręgowski w imieniu tutejszego obywatelstwa. Generał hr. Pruszyński podziękował serdecznie za przywitanie i wykrzyknął: „Niech żyje obywatelstwo Wąbrzeźna”. Następnie odbyło się wspólne zapoznanie oficerów z tutejszymi obywatelami, oraz rozpoczęły się tańce i wesołe pląsy przy melodjach pieśni polskich, wykonanych przez orkiestrę I Pułku Ułanów Krechowieckich. Wojsko pozostawało jeszcze kilka dni w Wąbrzeźnie i okolicy, poczem udało się w dalszą drogę. Jedynie w tutejszym Sądzie Powiatowym (obecnie Sąd Grodzki) pozostał sztab grupy Pruszyńskiego. Tam też mieściła się Główna Kwatera. Ze względu na stan wojenny, generał hr. Pruszyński miał nadzór również nad sprawami gospodarczemi. Niemcy w czasie wkroczenia Wojsk Polskich zachowali się naogół spokojnie, jednakże wielki nietakt Niemców było można zaobserwować na każdym kroku. W chwili wkroczenia Wojska i w czasie przebywania tegoż w Wąbrzeźnie i okolicy, Niemcy nie pokazywali się na ulicach. Ich wrodzona buta niemiecka nie pozwalała im na uczestniczenie w przywitaniu.”
„Pomorzak”, 1930 r.
Fot. Marcin Michałowski