Przez dwa dni, od 13 do 14 listopada, na Politechnice Koszalińskiej przy ul. Kwiatkowskiego odbywało się III Koszalińskie Forum Psychiatrii Środowiskowej.
W dwudniowych panelach wystąpili profesorowie, lekarze, terapeuci i przedstawiciele samorządów lokalnych z całej Polski oraz goście z Norwegii. Dyskutowali nad problemami współczesnej psychiatrii, o jej dehumanizacji, programie ochrony, o nowych modelach pomocy społecznej, o roli samorządów w działaniach na rzecz osób z chorobami psychicznymi, psychiatrii dziecięcej, technikach rozpoznania i leczenia, roli pielęgniarek środowiskowych… To tylko kilka wybranych przykładów. Moje zainteresowanie Forum wynikło z zapowiedzi, że jednym z gości będzie Zbyszek Izdebski z Wąbrzeźna, który 13 – w piątek zamykał dzień prezentacją swojego spektaklu pt. Normalnisie – czyli stan próżni z Demencją w tle. Rzecz zapewne znana w Wąbrzeźnie…(?!). Ja pamiętam ten spektakl jeszcze z dawnych czasów, z desek sceny WDK. Z pełnym więc zaciekawieniem wybrałem się na to spotkanie, choć ze Zbyszkiem widziałem się zupełnie niedawno, bo podczas obchodów 50 lat Domu Kultury. Do rzeczy jednak…
Kiedy widownia usadawiała się już wygodnie w auli, pani Violetta, psycholog i terapeuta rodziny w roli pielęgniarki, stanowczo poprosiła wszystkich o opuszczenie sali: To nie są żarty – oznajmiła kilkukrotnie stanowczym głosem. Prośba nie podlegała dyskusji. Zgromadziliśmy się za zamkniętymi drzwiami w holu uczelni. A ja myślałam, że to naprawdę jakieś żarty – mówi jedna z pań oczekujących za moimi plecami. Z auli wychodzi kolejna pielęgniarka i oznajmia: Proszę państwa, sytuacja jest naprawdę kryzysowa. Wszyscy wchodzący otrzymają recepty i stosowne leki, które po wejściu proszę bezwzględnie zażyć. Ktoś z oczekujących żartuje: Czy można po tych lekach prowadzić?
Wchodzimy. Jest recepta dla każdego i kieliszeczek… a w nim trzy kolorowe „tabletki”. Trochę nieufnie widzowie zapoznają się z jego zawartością. Ja mam trzy brązowe– mówi pani w rzędzie przede mną. – A ty? Jej koleżanka zażywa „lek”. O, słodkie, jak cukiereczki.
Przepraszam, czy to łóżko jest wolne – padają pierwsze słowa spektaklu. Po krótkiej wymianie zdań publiczność reaguje wesołością. I tak jest już przez cały spektakl. Każdy niuans, każda absurdalna sytuacja, wymiana zdań wywołują wybuch śmiechu. Rzecz przecież dzieje się w szpitalu, na scenie lekarze, terapeuci, pielęgniarki i pacjenci, a na sali… lekarze, pielęgniarki, terapeuci… i powiedzmy, że ja w roli pacjenta. Tak więc pełna znajomość tematu. W jednej ze scen Zbyszek zadbał, aby było jasne skąd to wszystko. Jedna z pacjentek wypowiada kwestię: To ja do ciebie z Wąbrzeźna, przez Gdańsk… Śmiech na sali trochę mnie zdeprymował. Bo co? To, że z Wąbrzeźna, czy to, że przez Gdańsk. Postawiłem na to drugie.
W ostatniej scenie spektaklu swoje wejście ma Zbyszek Izdebski i drugi reżyser, aktor, terapeuta, pracownik Stowarzyszenia Profilaktyki i Terapii Młodzi-Młodym, Tomek Marko. Zbyszek na scenie jako aktor? Pierwszy raz go widzę w takiej roli. Zagrał brawurowo i wyraziście. Dla mnie – pełne zaskoczenie, zdziwienie i ostatecznie jednak – uznanie.
Gromkie brawa nagradzają wszystkich aktorów. Ktoś wesoły na widowni, może to po tych „lekach”, proponuje nawet bis. Jest wesoło. Długo publiczność oklaskuje aktorów, którym organizatorzy Forum wręczają okolicznościowe upominki. Zostaję dłuższą chwilę na pustoszejącej auli. Ze Zbyszkiem wymieniamy się uściskiem. Nie pamiętam, co powiedziałem…
Gazeta Słoneczna, miesięcznik Środowiskowych Domów Samopomocy Fundacji „Nowe Życie” w Koszalinie, w wydaniu okolicznościowym z okazji Forum, zamieścił kilka sylwetek inspiratorów, aktorów i uczestników spektaklu.
Beata Piwar w Stowarzyszeniu współpracuje z Grupą Młodych Liderów. Ostatnio trafiliśmy na taki nieodkryty, przynajmniej dla niektórych, ląd. To teatr (…). Odkrywam ten ląd z trudem, ale z przyjemnością i ogromnym zaciekawieniem, bo chcę go odkryć nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla innych, by mogli ze mną czerpać, doświadczać i przeżywać. Pani psycholog Aleksandra Zykus-Stukan w spektaklu zagrała rolę Lekarza V. Pracując w szpitalu psychiatrycznym, przez ostatnie dwa lata to jej podopieczni przygotowywali spektakle i w nich występowali. W tym roku nasi podopieczni wypowiedzieli veto. Mają dość, nie chcą. Więc oczywistym się stało, że ktoś to zrobić musi, czyli: czas na nas. (…) Sztuka, którą przygotowaliśmy, jest w jakimś sensie krzywym zwierciadłem, w którym przeglądamy się wszyscy: specjaliści i pacjenci. Stereotypowo rzecz ujmując „my” i „oni”. Po obu stronach barykady. Obie strony próbują się przechytrzyć, coś uzyskać od siebie fortelem, sprytem, maską sarkazmu. Sztuka jest przepisem na złą psychiatrę, na złą medycynę. I każdy z nas jest za to odpowiedzialny.
Tomek Marko współreżyser spektaklu, będąc na co dzień pracownikiem Stowarzyszenia, tworzy i realizuje z podopiecznymi programy profilaktyczne. Pod skrzydła moje trafiły osoby dorosłe. I nie są to „zwykli” dorośli. To zespół lekarzy psychiatrów, psychologów, pedagogów i terapeutów, którzy zdecydowali się spróbować swoich sił na deskach teatralnych (…). Mnie przypadła zaszczytna rola drugiego reżysera i koordynatora przedsięwzięcia.
Sam Zbyszek Izdebski powiedział, że już od lat 90. prowadzi współpracę ze Stowarzyszeniem Młodzi-Młodym. Zaprzyjaźniłem się z wieloma osobami(…) Uczyłem młodych ludzi nie tylko kreatywności i pozbywania się bagażu złych emocji, ale wskazywałem im, jak można to zrobić poprzez bycie na scenie (…). Dziś mam szczególną okazję, by powrócić do Koszalina po raz kolejny z moim autorskim spektaklem.A o samym spektaklu powiedział: Normalnisie… jest przedsięwzięciem opartym na absurdalnych dialogach pomiędzy lekarzami i pacjentami. To rozbudowana metafora, podkreślona w wielu miejscach surrealistyczną kreską w oparach nonsensu; ilustruje nieadekwatne relacje pomiędzy ludźmi, którzy nie potrafią porozumieć się między sobą.
Wychodzę przed budynek Politechniki. Pada deszcz, rzecz normalna w Koszalinie. O tej porze roku można mieć wrażenie, że tu ciągle pada. Mimowolnie „podsłuchuję” niedawnych widzów, którzy komentują spektakl. Nie wszystko chyba zrozumiałam – mówi starsza pani – Absurdalny był ten świat. Jej towarzysz, może lekarz psychiatra, zapinając płaszcz odpowiada po chwili: Nie wydaje ci się, że często w takim właśnie świecie działamy? Pomyślałem, że nie potrzebuję więcej recenzji.
Edward Gajewski
*Kwiatkowskiego 6E, siedziba Wydziału Humanistycznego Politechniki Koszalińskiej
Fot. Archiwum UM. Wąbrzeźno, 2014 rok, rynek. Aktorzy Teatru Studio Form Niezależnych, prowadzonego przez Z. Izdebskiego. Akcja happeningowa: Uwaga! Martwi Przyjaciele! Zakaz fotografowania!