Na jednej ze stron internetowych, prowadzonej głównie przez osoby, które w poprzedniej kadencji pełniły funkcje kierownicze w naszych jednostkach samorządowych, wywołano mnie do wyspowiadania się z kosztów wyjazdów służbowych: kilometrówek i delegacji. Domagają się, aby kontroli tych wydatków dokonała Komisja Rewizyjna Rady Miasta.
Ponieważ radni mają teraz wakacyjną przerwę i cierpliwość zainteresowanych może być nadwyrężona, informuję, że od stycznia 2011 roku do grudnia 2012 roku koszt moich delegacji służbowych i kilometrówki zamknął się łączną kwotą 14.390,23 zł, w tym: w 2011 roku była to suma 8.382,03 zł; a w 2012 roku – 6.008,20 zł.
Dla zobrazowania skali takich wydatków, posłużę się przykładem kosztów wyjazdów – z porównywalnego okresu – poprzedniego burmistrza Wąbrzeźna Bogdana Koszuty. W ostatnich 2 latach były burmistrz pobrał za delegacje i kilometrówkę 22.129,90 zł (w 2009r. – 11.695,07 zł, w 2010 – 10.434,83 zł). Różnica, jak widać jest znaczna, pomimo wzrostu w ostatnich latach chociażby cen za paliwo.
Miar efektywności takich delegacji jest wiele. Jedną z nich jest zaangażowanie budżetu w inwestycje, te zrealizowane, realizowane i te przygotowywane. Czy inwestycje prowadzone w naszym mieście są widoczne? Mimo zadłużonego budżetu, czy np. niemiłych niespodzianek typu – zwrotu niesłusznie pobranej subwencji oświatowej, w Wąbrzeźnie budowane są drogi, boiska sportowe, sieć wod.-kan., parkingi czy ścieżki rowerowe.
Znowu szukamy dziury w całym. Panowie, jeżeli los naszego miasta jest dla was ważny, zabierzcie się do pracy na jego rzecz. Myślę, że w sprawie kosztów delegacji temat jest wyczerpany, aczkolwiek nie zdziwię się, kiedy napiszecie „nie ma efektów jego pracy, bo nie jeździ”.
Leszek Kawski
PS.
Panowie. Mam prośbę. Jeżeli macie pytania – jak to określacie publiczne – do mnie lub do radnych naszego miasta, to zapytajcie wprost. Umieszczanie ich na anonimowych stronach internetowych utrudnia komunikację, a to być może budzi też waszą frustrację.