W minionym tygodniu uczniowie klas Va i Vc wraz z opiekunami wyruszyli na wędrówkę po Słowińskim Parku Narodowym.
Okolica parku charakteryzuje się przepięknym krajobrazem polodowcowym, wypełnionym wzgórzami morenowymi, torfowiskami i pasem największych w Europie wydm wędrujących. Specyficzny mikroklimat jest wynikiem występowania dużych obszarów nadmorskich lasów iglastych i brakiem jakichkolwiek form przemysłu. Park obejmuje 19 tysięcy hektarów jezior, lasów, bagien i wydm. Od lat 70. park jest na liście Światowych Rezerwatów Biosfery UNESCO. Zamieszkaliśmy w ośrodku kolonijnym Smołdziński Las, który jest miejscowością najmniej zaludnioną w Polsce.
Pierwszego dnia, natychmiast po obiedzie, wybraliśmy się na wspinaczkę do latarni morskiej w Czołpinie. Wieża wznosi się na wysokiej stałej wydmie na terenie Słowińskiego Parku Narodowego i stanowi jedną z jedenastu stacji brzegowych na polskim wybrzeżu. Jest już sędziwa – jej budowę ukończono 15 stycznia 1875 roku. Ciekawostką może być to, że na tej właśnie latarni kręcono fragmenty filmu „Zakochani”.
Po zwiedzeniu latarni, wybraliśmy się na przechadzkę brzegiem morza oraz pięknymi nadmorskimi wydmami, które stanowią największą atrakcję parku. Przy sztormowej pogodzie, która nad Bałtykiem nie jest czymś niezwykłym, wydmy przesuwają się z prędkością 10 metrów rocznie, niszcząc wszystko, co napotkają na swojej drodze. Zasypują wsie, wyrywają drzewa z korzeniami. Najwyższe wzniesienie wydm to Łącka Górka (42 metry wysokości), z której wierzchołka roztacza się pustynny krajobraz. Wspinaliśmy się na szczyty wydmowych gór po osuwającym się piasku i przyznać musimy, że to prawdziwe wyzwanie.
Kolejnym punktem naszej wyprawy była wieża widokowa nad jeziorem Łebsko. Z jej szczytu podziwiać można taflę tego jeziora. Przy dobrej widoczności widać jego drugi brzeg, a po drugiej stronie wydmy i morze.
Drugiego dnia wycieczki wybraliśmy się do wsi o wdzięcznej nazwie Kluki. Powstałe tu Muzeum Wsi Słowińskiej, które zwiedziliśmy, przyjęło zadanie ratowania kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Widzieliśmy historyczne wiejskie chałupy, wyposażone w wysłużone sprzęty, które niejeden z nas widział po raz pierwszy, a którymi posługiwali się nasi prapradziadkowie.
Następnie udaliśmy się do Ustki i historycznej twierdzy wojskowej: kompleksu niemieckich bunkrów Baterii Blüchera, wybudowanych w latach 30 XX wieku. Wielką atrakcją dla niektórych z nas była możliwość zakupienia sprzętu wojskowego: pasów do munduru, masek przeciwgazowych, kamizelek moro.
Po zwiedzeniu bunkrów prawie biegiem udaliśmy się na nadmorską plażę, aby wreszcie móc wykapać się w morzu i poplażować.
Ostatniego dnia wycieczki wyjechaliśmy ze Smołdzińskiego Lasu i pojechaliśmy najpierw do Kartuz, aby zwiedzić Muzeum Kaszubskie im. Franciszka Tredera. Jestto muzeum, w którym zgromadzone są eksponaty związane z Kaszubami i zamieszkującą je grupą etniczną. Placówka powstała w 1947 roku dzięki staraniom Franciszka Tredera, nauczyciela i kolekcjonera zabytków kultury materialnej i sztuki ludowej Kaszub. Mieliśmy okazję zobaczyć sprzęty związane z zajęciami tamtejszej ludności, wytwory sztuki ludowej Kaszub, mówić i śpiewać w języku Kaszubów, zagrać na starych instrumentach ludowych, a na koniec zażyć tabaki, lecz nie wszystkim udało się po niej kichnąć, co według starego porzekadła oznacza, że wkrótce wstąpi do zakonu.
Następnym punktem tego dnia było Kaszubski Park Miniatur u podnóża wsi Mirachowo. Poczuliśmy się tu jak olbrzymy wśród liliputów. Widzieliśmy najsławniejsze budowle Polski i świata oraz wszystkie latarnie morskie polskiego wybrzeża. Wieża Eiffla w Paryżu, wieża zegarowa Big Ben w Londynie, Łuk Triumfalny w Paryżu, Krzywa Wieża w Pizie i wiele, wiele innych na wyciągnięcie ręki. Złożyliśmy wizytę w gabinecie śmiechu, a odważni weszli do zamku strachu. Na koniec przeszliśmy do Bajkowej Krainy, gdzie spotkaliśmy bajkowych ulubieńców najmłodszych.
Ostatnim niestety miejscem, do którego pojechaliśmy, była ferma strusi afrykańskich w Garczynie. Strusie afrykańskie to największe i najszybsze nielotne ptaki lądowe. Na dłuższych dystansach biegają nawet z prędkością 70 km/h. Mogą żyć do 75 lat. Wbrew popularnemu przekonaniu struś nie chowa głowy w piasek, jedynie ma zwyczaj w razie zagrożenia schylać głowę nisko ku ziemi. Dorosłe strusie zrobiły na nas ogromne wrażenie swymi rozmiarami oraz gościnnością i zabieganiem o nasze towarzystwo: podczas wycieczki po fermie chodziły za nami krok w krok. Młodziutkie strusie natomiast urzekły nas swą „nadpobudliwością” i beztroską małych ptasich dzieci.
Okropnie zmęczeni, ale niesamowicie zadowoleni wróciliśmy do Wąbrzeźna. Wycieczka była bardzo udana. Następnego dnia w szkole mówiliśmy tylko o niej: że dużo zobaczyliśmy, dużo nowego poznaliśmy, byliśmy tam, dokąd być może już nie pojedziemy, doświadczyliśmy tego, czego w Wąbrzeźnie nie doświadczymy – wiatru od morza, pisku z wydm nadmorskich, ludowej atmosfery ziemi kaszubskiej.
Uczestnicy wycieczki